Kolos Rodyjski

Był rok 305 p.n.e. Demetrios, król Frygii i Lykii w Azji Mniejszej wezwał mieszkańców Rodosu, aby stanęli wraz z nim do walki przeciw egipskiemu władcy Ptolemeuszowi Soterowi. Ci jednak odmówili, nie chcąc wszczynać wojny ze swoim najważniejszym partnerem handlowym. Demetrios próbował więc przed atakiem na Aleksandrię podporządkować sobie najpierw Rodos. Wprawdzie wylądował na wyspie z potężną flotą wojenną, wyładował broń i prowiant, ale nawet najbardziej gwałtowne natarcia nie przynosiły rezultatów. Rodyjczycy wykazywali szaleńczą odwagę broniąc murów miasta i portu. Aby wreszcie zdobyć Rodos, Demetrios kazał zbudować nową, dotąd nie spotykaną wieżę oblężniczą.

Było to prawdziwe monstrum, największa machina wojenna, jaką świat do tej pory widział. Miała około 30 m. wysokości i była dębową, dziewięciopiętrową wieżą na kołach, wyposażoną w kafary i katapulty, które mogły ciskać 60-kilogramowe kamienie na odległość setek metrów. Prawdopodobnie potrzebnych było aż 3400 mężczyzn, aby móc poruszyć giganta. Maszyna wyposażona była w zwodzone mosty, które mogły być spuszczane na mury miasta, by je zająć. Już przy pierwszym podejściu monstrum osiągnęło sukces: uderzono taranem w mur i wyłamano głęboką dziurę w wale obronnym. Zamiast jednak posuwać się dalej, oblegający postanowili przypuścić atak na śródmieście dopiero następnego ranka. Gdy mieszkańcy Rodosu spostrzegli, że ten dziwoląg zbliża się coraz bardziej do murów miasta, rzucili się na kolana i modlili do Heliosa, boga i opiekuna miasta. Przysięgali wznieść mu pomnik, wyższy niż straszna maszyna, jeżeli pomoże wydostać się im z opresji. Bóg pomógł. Podsunął pomysł, aby naprzeciw maszyny oblężniczej wykopać rów i przykryć go gałęziami i ziemią. Gdy pchnięto maszynę do przodu, przednie koła wpadły w dół i maszyna została unieruchomiona. Po tym niepowodzeniu Demetrios zrezygnował z oblężenia, zawarł z Rodos traktat pokojowy i oddalił się. Mieszkańcy miasta - zgodnie z obietnicą - zaczęli wznosić pomnik ku czci Heliosa.

Zamówili u znanego rzeźbiarza statuę i określili cenę za materiał i pracę artysty. Później zażądali większego posągu i rzeźbiarz, nieszczególnie biegły w rachunkach proporcjonalnie zwiększył cenę. Dopiero później zauważył, że poniesione koszty są aż ośmiokrotnie większe. Stał się bankrutem i kiedy po 12-tu latach ukończył Heliosa odebrał sobie życie.

Praca zaczęła się w 302 r. p.n.e.. Początkowo zbudowano żelazne rusztowanie jako szkielet posągu i oblepiono je gliną. Wokół szkieletu został usypany wał z ziemi, który serpentynami okalał figurę. Z tej platformy okładano statuę elementami z brązu. W sumie przerobiono 12 ton brązu. Aby posąg mógł się utrzymać w pozycji pionowej, został aż po czubek głowy wypełniony małymi i większymi odłamkami skalnymi. Nie wypełniona została tylko mała przestrzeń wewnątrz kolosa. Znajdowała się tam drewniana drabina, prowadząca do głowy, umożliwiająca ewentualne naprawy. W dzisiejszych czasach tylko Statua Wolności przewyższa Heliosa o 10 m. Każdy z palców Heliosa był większy niż postać dorosłego mężczyzny i tak gruby, że nie można było go objąć dwoma ramionami.

Ponieważ nie pozostały żadne wizerunki Heliosa nawet na monetach, tylko z pisemnych przekazów wiadomo, jak mógł on wyglądać. Prawdopodobnie stał nagi na cokole. Według jednych opisów trzymał on szatę przełożoną przez lewe ramię, według innych w lewej dłoni ściskał strzałę do przewieszonego przez plecy łuku. Pewne jest tylko, że jego twarz i okalająca głowę korona z siedmioma promieniami były pozłacane. Nie jest też dokładnie znane miejsce, w którym znajdował się posąg. To, że stał on z nogami rozstawionymi nad wejściem do portu, jak uważano kiedyś, wydaje się dziś nieprawdopodobne. Obecnie uważa się, że stał w mieście z twarzą zwróconą na wschód.

Przetrwał zaledwie 66 lat. W czasie trzęsienia ziemi w 224 r. p.n.e. nogi Heliosa pękły w kolanach i posąg runął. Według słów wyroczni na Rodos miało spaść ogromne nieszczęście, jeśli posąg zostanie z powrotem postawiony. Kolos przeleżał więc prawie 900 lat. Dopiero Arabowie, którzy podbili wyspę w 653 r. n.e., nie okazali należytego respektu przewróconemu greckiemu bogu. Zerwali z posągu warstwę brązu i na grzbietach 900 wielbłądów przetransportowali kruszec do Odessy, starożytnego miasta w północnej Mezopotamii. Tam został on przetopiony.


Poprzednia strona Powrót do Menu