Dużo rzeczy Tom potrafi, Ale nie zna ortografii, Więc się z każdym biedzi słówkiem, Z trwogą patrzy na stalówkę. Drży przed "książką", "chatą", "grzmotem", Bo co będzie, jeśli potem Pan na lekcji znowu powie: - Tomku, błędy w każdym słowie! Pewnie! Łatwo mówić panu: - Tomku, wreszcie się zastanów! A choć Tom ma dobre chęci, Zawsze w piśmie coś pokręci. Bo czyż można zapamiętać, Że przez "ę" piszemy "mięta", Że tu "u", a tam "o" z kreską, Choć "s" słyszysz, napisz "łezką". To znów straszne słowo "strzecha" Przez "h" pisać, czy przez "ce-ha"? A "herbata" i "choroba" Już na pewno przez "ha" oba. Wreszcie Tom się skarży mamie: - Pan się chyba zawziął na mnie, Pan mnie krzywdzi zbyt pochopnie, Kiedy stawia mi złe stopnie. Matka mówi: - Jesteś blady, Więc posłuchaj mojej rady, By nauka szła do głowy, Musisz silny być i zdrowy, Więcej jadaj i śpij dłużej, Zaraz pamięć ci posłuży. Mija tydzień. Tom z zapałem Zjada kaszy misy całe, Śpi jak suseł dziesięć godzin, Lecz do szkoły pilnie chodzi. Za pisownię łapie dwóje I jak zwykle się przejmuje. - Poradź, babciu - mówi z żalem - Sen mi nie pomaga wcale, Choć za czterech jeść potrafię, Dwójki mam za ortografię. Babcia palcem w książkę stuka. - Jedna rada - to nauka, Bez nauki - wierzaj babci - Nie upleciesz nawet łapci! Tomek westchnął, zbladł i załkał: - Czy "nałuka", czy też "nałka"? |
![]() |