Dziś po dyktandzie w szkole Wrócił Jerzyk, do domu markotny. Ziewał, ziewał — i zdrzemnął się przy stole, Bo i dzień był jakiś senny i słotny. I przyszły do Jerzyka trzy słówka: "Brzózka", "Jabłko" i "Główka" I powiedziały: - Jestem Brzózka, nie "bżuska". - Jestem Jabłko, nie "japko". - Jestem Główka, nie "głufka". Jak można tak znieważać urodę naszą i ród ? Trzeba się uczyć! Uważać! Na pewno opłaci się trud. Nie pomogą tu żadne wykręty, wymówki. I rzuciły mu na stół swoje wizytówki, Żeby wiedział, z kim ma do czynienia, I wyzbył się takich zwyczajów prostackich: Jabłko z Jabłońskich, Brzózka z Brzozowskich, Główka z Głowackich. — A gdy i nadal będziesz sadził błąd po błędzie, To zrobimy z Jerzego — Jeżego, Złego jeża kolczastego; I co? Przyjemnie ci będzie? Wystąpiły na Jerzyka siódme poty! Obudził się — i do roboty! |
![]() |